IPSC to skrót od International Practical Shooting Confederation – Międzynarodowej Federacji Strzelectwa Praktycznego z siedzibą w Kanadzie (web: www.ipsc.org)
Strzelectwo praktyczne w zasadniczy sposób różni się od znanego dotychczas. Ruch, presja czasu na wynik – to cechy charakterystyczne. Strzela się amunicją kal. 9 mm PARA i większymi, obowiązkowe są okulary ochronne i ochraniacze słuchu – także dla widzów, a na torze strzeleckim (za każdym razem innym) zawodnikowi towarzyszy sędzia (Range Officer). Realne dystanse strzelań, tarcze dotychczas nieznane w Polsce – w tym tarcze metalowe , specyfika konkurencji i mistrzostwo w opanowaniu broni, to najciekawsze atrybuty tej dyscypliny strzeleckiej. Tu nie ma „zacięć” – problemy ze sprzętem i amunicją są problemami zawodnika.
Jak wykonać postawione zadanie strzeleckie, to także „kłopot” strzelca. Ma on zazwyczaj wolną rękę i może taktycznie rozwiązywać problem zachowując jednakże żelazne zasady bezpieczeństwa. Sędziowie za każde przekroczenie przepisów bezpieczeństwa bez skrupułów nakładają karę dyskwalifikacji z zawodów. Nie ma znaczenia skąd zawodnik przyjechał, ile opłaty startowej wniósł, jaki poziom reprezentuje. Bezpieczeństwo ponad wszystko! Być może właśnie dzięki przestrzeganiu tej żelaznej reguły nie ma wypadków z bronią w IPSC.
Najbardziej charakterystyczną cechą tej dyscypliny strzeleckiej jest sposób punktacji zawodnika. Wynik na tarczach dzieli się przez czas zawodnika (metoda Comstock). Do tego kary punktowe za trafiania w tarcze „karne” (tzw.– „nie strzelać”) nie zachęcają do kunktatorstwa. Tu po prostu trzeba strzelać i szybko i celnie. Nie ma kompromisów. Trzeba także uczciwie dodać, że nie każdego stać na strzelanie IPSC. Profesjonalny sprzęt na który składają się: broń, wyposażenie strzelca (pasy, kabury, nośniki magazynków, okulary itp.) oraz duże ilości amunicji wystrzeliwanej na treningach i zawodach, to bariera nie dla wszystkich do pokonania.
Liczący się producenci broni wystawiają swoje fabryczne zespoły. Team Czeskiej Zbrojowki, Tanfoglio, Glocka czy innych poważnych producentów broni to obrazek codzienny na zawodach IPSC. Ten rodzaj strzelectwa jest najlepszym poligonem dla producentów pistoletów i rewolwerów.
Trochę historii
Wszystko zaczęło się tak jak w przypadku wielu innych dyscyplin sportowych (szermierka, zapasy, judo) w których trening jest przygotowaniem do walki. W latach 30-tych, amerykanie z FBI doszli do wniosku, że szkolenie strzeleckie agenta nie może polegać wyłącznie na strzelaniu statycznym. W akcjach funkcjonariusze spotykali się przecież z różnymi sytuacjami. Trzeba było strzelać w biegu, zza zasłon z samochodu, posługując się przy tym perfekcyjnie bronią. Rozpoczęto więc szkolenie w tym kierunku. Z tych służbowych strzelań wyłoniła się z czasem sportowa dyscyplina strzelecka mająca swój międzynarodowy regulamin. Obecnie ocenia się, że na świecie „strzelectwo praktyczne” uprawia ponad 70 tys. strzelców sportowych.
Tak więc IPSC w swojej początkowej fazie było strzelaniem mającym przygotować posiadacza broni do pojedynku ogniowego z napastnikiem. Przodowała tutaj Ameryka gdzie prowadzono kilka różnych metod szkoleń typu „combat”. W latach 50-tych, raz w roku w Big Bear Lake w Kaliforni odbywało się „WIELKIE STRZELANIE”. Strzelano tam z wszystkich możliwych broni i we wszystkich znanych dyscyplinach. Od czarnego prochu po combat. W trakcie tego strzeleckiego święta porównywano konkurencje, techniki i taktykę. Z czasem najlepsi w strzelaniach combat postanowili utworzyć własne przepisy i własną federacje sportową.
W 1976 roku podczas Columbia Conference, Jeff Cooper, Ray Chapman i Ken Hackathorn postanowili założyć MIĘDZYNARODOWĄ FEDERACJĘ STRZELECTWA PRAKTYCZNEGO (IPSC), wyszli bowiem z założenia, że każdy kto solidnie obył się już z bronią chce postrzelać „inaczej”. Ruch, dynamika, presja czasu widowiskowość – to coś, co bardziej przyciąga nie tylko „zwykłego” posiadacza broni. Pierwsze Mistrzostwa Świata rozegrano w 1976 roku w Zurychu. Od tej pory nastąpił dynamiczny rozwój tej dyscypliny strzeleckiej. Strzelanie IPSC stało się sportem i utraciło swe pierwotne „bojowe” znaczenie , co szczególnie podkreślają przepisy sportowe IPSC.
Historia IPSC w Polsce zaczęła się w Kołobrzegu, 6.10.1996r., gdzie 17 osób odbyło zebranie założycielskie Związku Strzelectwa Praktycznego (jako stowarzyszenia kultury fizycznej) przyjęło statut, wybrało komitet założycielski i skierowało do ówczesnego Sądu Wojewódzkiego w Koszalinie wniosek o rejestrację.
Pierwszy skład Zarządu Głównego ZSP to: Janusz Michalik- prezydent , Henryk Stranc – wiceprezydent i Mariusz Kilian.
Związek zarejestrowany został postanowieniem sądu w Koszalinie z dnia 3.02.1997r. Faktycznym pomysłodawcą i osobą , która przeniosła na polski grunt strzelectwo (praktyczne) IPSC był J. Michalik – obywatel niemiecki. On znalazł chętnych do uprawiania tego sportu i przetarł pierwsze , ścieżki w jego propagowaniu. Po pewnym czasie nowo powstająca dyscyplina strzelecka przeniosła się na Śląsk gdzie znalazła dogodne warunki rozwoju i tam do dziś mieści się „stolica” tej dyscypliny. W lipcu 1997r., po raz pierwszy nasi zawodnicy (B. Żyła i J. Lipka) jako pierwsi reprezentanci Polski w tej dyscyplinie sportu poza granicami naszego kraju uczestniczyli w Międzynarodowych Mistrzostwach Niemiec- IPSC German Open .
W 1999r., w Zabrzu odbyły się Pierwsze Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w tej dyscyplinie strzeleckiej. Zawody w strzelaniu „praktycznym” rozgrywane są wg przepisów co jakiś czas uaktualnianych. Są w nich zawarte wzory tarcz, procedury, zasady postępowań oraz rygorystyczne przepisy bezpieczeństwa. Największą atrakcją IPSC jest jednak chyba urozmaicanie zadań strzeleckich przy jednoczesnym zachowaniu zasad wg, których są one przygotowywane. To stanowi o atrakcyjności tego sportu i wyjaśnia fenomen coraz większego nim zainteresowania.
Autor: Bohdan Żyła (2004r.)
Cz I – wstęp.
W latach 70-tych dostęp do broni palnej poza służbami mundurowymi miała jedynie Liga Obrony Kraju i szkoły średnie w których często mieściły się magazyny broni zaopatrzone w poczciwe kbks-y. Finałem zajęć z przysposobienia obronnego było strzelanie.
W ten sposób znalazłem się na wojskowej strzelnicy w Zabrzu – Makoszowach gdzie przywiódł nas poczciwy kapitan rezerwy Władysław Chrąchol nauczający przedmiotu PO w III LO w Zabrzu. Jechaliśmy tam tramwajem dzierżąc w dłoniach kilka sztuk karabinków. Kto wie jak potoczyły by się dalej moje losy strzeleckie gdyby nie to, że kapitanowi przed moim stanowiskiem strzeleckim rozsypała się paczka amunicji 5,6 mm, czego nie zauważył. W tej sytuacji poza limitem 3+5 ocenianych mogłem sobie pofolgować dzieląc się jeszcze zdobyczą z kolegą. Studia minęły pokojowo, a jako studenci dworowaliśmy sobie z naszych wykładowców ze Studium Wojskowego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Kiedy wstąpiłem do Służby Więziennej odkryłem strzelectwo na nowo i stało się ono dla mnie dostępne w zakresie dotąd niespotykanym. Oczywiście miało wymiar zawodowy, ale dawało też pewne możliwości strzelania sportowego. Co prawda broń była mocno archaiczna: P-64, PW-33, Kb Mosin, PPS 7,62, RKM Diektariew, SWD, później AKMS 7,62,ale za to zapasy amunicji nieprzebrane. Kto chciał mógł się wyżywać podczas służbowych strzelań. Od momentu kiedy zacząłem mieć jakiś wpływ na kształt tych strzelań poszukiwałem możliwości zmiany dotychczasowych programów szkoleń, a także obyczajów. Strzelanie „oburącz” uchodziło wtedy za świętokradztwo. Nikt nie wyobrażał sobie dystansu mniejszego niż 25m. dla pistoletu i 100m dla karabinu. O ochronie słuchu i okularach nie było nawet mowy, więc po wyprawie na strzelnicę „gwizdało” potem w głowie przez kilka dni. W 1986 roku wziąłem udział w Mistrzostwach Strzeleckich Służby Więziennej Okręgu Katowickiego zajmując czołowe lokaty w wieloboju i w poszczególnych konkurencjach. W nieco późniejszym czasie na Mistrzostwach Polski SW w Kaliszu zająłem w wieloboju II miejsce, a w pistolecie „dokładnym” (30 strzałów do tarczy olimpijskiej/25m) uzyskałem wynik 281pkt. Dzisiaj sam się sobie dziwię jak można było osiągnąć taki rezultat z pistoletu P-64 do tego zmieniając broń „po drodze”, bo główny egzemplarz po pęknięciu kabłąka rozpadł mi się w dłoniach. Strzelecką karierę służbową zakończyłem w roku 2007 na Mistrzostwach Okręgowych SW rozgrywanych w Jastrzębiu Zdroju pozostając Mistrzem Okręgu katowickiego, a rok później przeszedłem w stan spoczynku. W międzyczasie poznałem Pana Adolfa Siemaszkiewicza, działacza LOK-owskiego z Rybnika, który powiedział mi jedno ważne zdanie: ”Jeżeli przełożeni są oporni to załóż swój klub i organizuj zawody”. W ten sposób powstało koło strzeleckie LOK przy ZK w Zabrzu przekształcone później w stowarzyszenie kultury fizycznej TEMIDA Zabrze założone w 1993 roku i działające do dzisiaj. Była to wtedy jedyna możliwość uzyskania własnej broni, póki co w wymiarze symbolicznym w postaci kbks-ów i kilku sztuk Margolinów. I tu ciekawostka. Wspomniany Pan Siemaszkiewicz pożyczył mi pierwszego Margolina bez większych ceregieli, prosząc jedynie o pokwitowanie. Ten pierwszy niesłużbowy pistolet był zalążkiem późniejszego naszego arsenału klubowego. Takie były początki i chociaż dzisiaj LOK jest organizacją schyłkową to jednak w początkowym okresie miała ona pozytywny wpływ na rozwój strzelectwa w latach 90- tych zapewne nie tylko na Śląsku. Wczesne lata 90-te to gwałtowny rozwój amatorskiego strzelectwa sportowego, często jeszcze powiązanego ze służbami mundurowanymi, ale lawina ruszyła i np. na zawodach w Żorach o Puchar Komendanta Miejskiego Policji zjawiało się ponad 35 zespołów z całej Polski! Strzelectwo zawsze będzie się zazębiało z formacjami mundurowymi. Nie da się tego oddzielić. Taka jest specyfika. Także IPSC wyrosło z formacji mundurowych, a konkretnie z FBI, zatoczyło koło, usadowiło się w sportowych regułach, ale służbowe korzystanie z tego dorobku jest cały czas obecne i moim zdaniem zasadne. Pojawia się jednak pokusa reglamentacji przez władze (obecna do dzisiaj ) czego koronnym dowodem było na Śląsku swego czasu powiedzenie śp. mjr O z WPA w Katowicach: ”My narodu polskiego uzbrajać nie będziemy!”.Odnoszę wrażenie, że dzisiaj nadal „służby” nie mogą się pogodzić z tym, że zwykły cywilny użytkownik „wypasionego” pistoletu gotów jest na jednym treningu wystrzelać wielokrotny limit amunicji przeznaczonej dla „mundurowego” na jeden rok szkoleniowy. Sądzę, że tzw. „służby” nadal mają obawy przed środowiskiem które w sposób niemal „cyrkowy” posługuje się bronią, i tam widzą zagrożenie w wyposażeniu i umiejętnościach legalnych użytkowników broni palnej, zamiast widzieć je w strukturach i obyczajach przestępczych grup niekoniecznie uzbrojonych. Chcę jednak dodać, że powyższe poglądy są moimi absolutnie prywatnymi poglądami i zapewne się mylę ?
Instynktownie poszukiwałem czegoś innego. Będąc dyrektorem Zakładu Karnego w Zabrzu miałem pewne logistyczne możliwości i kilku podwładnych oraz kolegów także oddanych „sprawie” jak np. plut. Jerzy Paśko pełniący w zakładzie funkcję zbrojmistrza. Był to człowiek skromny, a zarazem myślący. W późniejszym czasie obdarzony tytułem członka honorowego Związku Strzelectwa Praktycznego w Zabrzu. Polskie IPSC wiele Mu zawdzięcza. Jednym z pierwszych kolegów którzy zrozumieli atrakcyjność IPSC był także Jan Hernik, wieloletni dyrektor zakładu karnego w Herbach, aktywny zawodnik, a w końcowym etapie kariery zawodowej komendant Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu gdzie idee IPSC padały na podatny grunt strzelecki. Od 1991 do 2007r. zorganizowałem 17 edycji zawodów strzeleckich o Puchar Dyrektora Zakładu Karnego w Zabrzu.
Tu właśnie pojawiła się możliwość odejścia od „sztampy”. Postawiłem na dynamikę. Pojawiły się cele metalowe, pojedynek „shoot off”, czy konkurencja „Wściekła Piętnastka”. Jednak do momentu poznania reguł IPSC do głowy mi nie przyszło, że można ustawiać tarcze bliżej niż 20m albo, że można wynik uzależniać od czasu wykonania ćwiczenia. Okazało się też, że można zmieniać tarcze nie na „wiaderko z klejem”, a przypinać je takerem. Po latach dowiedziałem się, że wieści o ciekawych zawodach na Śląsku odbijały się pozytywnym echem w całej Polsce. Sprawiło mi to dużą satysfakcję. Pod koniec 1996 roku na prywatnej strzelnicy KRAGAL w Bytomiu kilku działaczy spotkało się z Januszem Michalikiem obywatelem niemieckim polskiego pochodzenia. Spotkanie zorganizował Jacek Lipka, właściciel strzelnicy. Michalik zaprezentował nam o co chodzi w strzelectwie IPSC, pokazał tarcze, omówił zasady i strzelaliśmy tam wtedy zapoznawczo „El Presidente”. Okazało się, że i 7m od tarczy potrafi sprawić kłopot. W tym czasie Michalik często przebywający w Kołobrzegu doprowadził do rejestracji stowarzyszenia o nazwie Związek Strzelectwa Praktycznego. Rejestracji dokonał Sąd Wojewódzki w Koszalinie postanowieniem z dnia 3.02.1997r. W skład pierwszego Zarządu wchodził jeszcze Henryk Stranc i Mariusz Kilian.
Niedługo potem Michalik przeniósł się na Śląsk gdzie tkwiły Jego korzenie rodzinne, a ZSP otrzymało formalną siedzibę i adres w Zabrzu. Zmieniony został skład zarządu w którym zostałem wiceprezydentem. W zarządzie znaleźli się jeszcze Robert Wrona i Janusz Kijas.
Polska w 1997 roku poprzez ZWIĄZEK STRZELECTWA PRAKTYCZNEGO z siedzibą w Zabrzu została przyjęta do IPSC na okres próbny, a 9.09.1998 roku została pełnoprawnym członkiem Federacji. Janusz Michalik otrzymał pierwszy Certyfikat Dyrektora Regionalnego IPSC Poland.
Cz II – Pionierskie lata.
W lipcu 1997r. po raz pierwszy polscy zawodnicy Bohdan Żyła (Zabrze) i Jacek Lipka (Bytom) uczestniczyli w zawodach IPSC poza granicami kraju. Na udział w Międzynarodowych Mistrzostwach Niemiec gospodarze przeznaczyli dla nas 4 miejsca i opłacili startowe. Mieli jeszcze dojechać koledzy z Warszawy (Wawrzyniak i bodajże Lewandowski), ale tu nastąpił pierwszy zgrzyt we współpracy, bo nie informując o niczym nie dojechali. Michalik tłumaczył się organizatorom, że w drodze „mieli wypadek”. Byłem tego świadkiem. German Open IPSC nie było sukcesem sportowym bo być nie mogło. Założyliśmy, że nie damy się zdyskwalifikować i to założenie zrealizowaliśmy. To było bardzo pouczające doświadczenie. Kilkanaście torów na berlińskiej strzelnicy, zawodnicy z całej Europy, wszystko nowe, nieznane i ciekawe. Okazało się już wtedy, że Węgrzy i Czesi dawno siedzą w temacie, a my dopiero raczkujemy. Strzelaliśmy z CZ-75B, co specjalnie nie odstawało od sprzętu używanego przez innych zawodników. W Polsce dopiero zaczęły pojawiać się pistolety na nabój 9PARA i były to głównie Glocki (policja) i właśnie CZ-ki (użytkownicy cywilni). Rzadko widywane były BULL-e czy Tanfoglio. Na lepszy sprzęt i wyposażenie stać było tylko tych kolegów którzy prowadzili jakieś własne lepiej prosperujące interesy, a nie pracowali np. w budżetówce. Amunicja była droga, o elaboracji jeszcze nikt nie słyszał-słowem to było drogie i reglamentowane hobby.
28.03.1998r. zorganizowaliśmy zawody na strzelnicy szkoły policji w Katowicach przy udziale 25 zawodników. Na zawodach obecny był Friedrich Geppert ówczesny wiceprezydent federacji IPSC, prezydent Niemieckiego Związku Strzelców Sportowych (BDS). Gość wystartował w zawodach wygrywając je bez trudu, ale jego głównym celem wizyty była ocena stopnia naszego przygotowania organizacyjnego w zakresie strzelectwa IPSC w Polsce. Ocena wypadła pozytywnie. Mieliśmy już własnych sędziów, organizacja zawodów była sprawna, wszystko działało dobrze. W efekcie przyjęto Polskę do struktur federacji światowej IPSC.
Z kronikarskiego obowiązku podaję pierwszych ośmiu zawodników na tych zawodach:
1. Friedrich Geppert 260.0000pkt 100,00%
2. Krzysztof Sanecznik 210.6882 81,03
3. Roman Bogacki 200.1467 76,78
4. Robert Wrona 183.6306 70,63
5. Janusz Michalik 166.9353 64,21
6. Tadeusz Gołąb 162.6398 62,55
7. Piotr Michałowski 160.0668 61,56
8. ś.p. Zdzisław Łukasz 131.1334 50,44
Piotr Michałowski, który zajął 7 miejsce na tych zawodach jest autorem LOGO Polish Open wykorzystywanego do dzisiaj. Mówiło się wtedy również o sporych szansach na olimpijką perspektywę IPSC. Nie znam kulis tych zamierzeń i dlaczego one się nie udały, ale ostatecznie jednak IPSC nie weszło do grona strzeleckich konkurencji olimpijskich. Szkoda, bo śmiem twierdzić, że bije ono na głowę swoją atrakcyjnością, a zwłaszcza widowiskowością klasyczne strzeleckie konkurencje olimpijskie. Staraliśmy się propagować IPSC odbywając szereg podróży związanych z prezentacją nowej dyscypliny. Tak było 2.07.1999r. na terenie WYŻSZEJ SZKOŁY OFICERSKIEJ im. T. Kościuszki we Wrocławiu. Odbył się tam wykład z zasad strzelania praktycznego połączony z pokazowymi zawodami IPSC. Ze strony ZSP w prezentacji brali udział: Janusz Michalik, Bohdan Żyła, Robert Wrona i Piotr Oleś. Pojechaliśmy tam na zaproszenie Krystiana Przybyły. Myślę, że wyjazd był owocny bo przecież na terenie tej szkoły odbyły się potem dwukrotnie II i III PO IPSC. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wtedy cywilnych strzelnic w Polsce po prostu nie było. Stąd wrażenie zbyt bliskiego kontaktu ze służbami mundurowymi. No, ale u nich po prostu było gdzie strzelać.
Takich wyjazdów było więcej. 22.06.1999r prezentowaliśmy IPSC podczas IV Ogólnopolskich Zawodów Strzeleckich Straży Pocztowych w Górze Kalwarii. Podczas Zawodów Strzeleckich o Puchar Komendanta CSP w Legionowie również odbył się taki pokaz. Tam zaobserwował go Dariusz Molenda, późniejszy aktywny działacz IPSC jak również przez pewien czas Prezydent ZSP. Każdy taki wyjazd podnosił zainteresowanie nową jakością strzelectwa sportowego. Wraz z Janem Hernikiem ówczesnym dyrektorem zakładu karnego w Herbach zaprezentowaliśmy pokaz IPSC w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu. Dzisiaj szkolenie strzeleckie funkcjonariuszy SW w dużej mierze opiera się na podstawach strzelania dynamicznego a wykorzystywanie celów metalowych jest tam codziennością. Wiele środowisk strzeleckich wykazywało zainteresowanie tym rodzajem strzelania i w ten sposób pojawiły się ośrodki w Gdańsku, Poznaniu, Białymstoku, czy silny ośrodek IPSC w Krakowie.
W dniu 24.05.1999r przyjęto, że I Międzynarodowe Mistrzostwa Polski I.P.S.C. (standard/open) Level III odbędą się w Zabrzu w dniach 2-5.09.1999r. Zawody te były sukcesem sportowo organizacyjnym. Status międzynarodowy zapewnili zawodnicy z Litwy i jeden zawodnik z Niemiec. 4.12.1999r na terenie WSO we Wrocławiu odbyły się kolejne zawody po których odbyło się spotkanie z uczestnikami Mistrzostw Świata IPSC które rozegrane zostały na Filipinach. Pierwszymi polskimi zawodnikami na zawodach o randze Mistrzostw Świata byli:
-Tadeusz Gołąb
-ś.p. Adam Majwald
-Krzysztof Sanecznik
-Roman Bogacki
Dodać należy, że reprezentanci finansowali ten wyjazd samodzielnie. Podjęliśmy także próbę nawiązania współpracy z Polskim Związkiem Strzelectwa Sportowego. Osobiście zawsze uważałem, że właściwą drogą do rozwoju strzelectwa dynamicznego w Polsce jest wejście w struktury PZSS ze względów organizacyjnych i prawnych. Doszło do spotkania z ówczesnym prezesem PZSS Kozłowskim. Doprowadził do niego Janusz Michalik. Pojechaliśmy obaj, Prezes Kozłowski przyjął nas w swoim gabinecie, ale mam wrażenie, że nie bardzo wiedział o czym mówimy. Zresztą Michalik nie zaliczał się do „dyplomatów” wypowiadał się z pozycji „IPSC ponad wszystko” i mimo kurtuazyjnych gestów żadna ze stron drugiej nie zrozumiała, a Kozłowski potraktował nas raczej „z góry”. Michalik twierdził później, że wielokrotnie telefonował do prezesa Kozłowskiego, ale był zbywany przez sekretarkę: „nie ma”, „wyjechał”, „będzie jutro”, „jest zajęty”….itd…. Nic z tego nie wyszło, a w 2006r. prezes Kozłowski został aresztowany pod zarzutami związanymi z bronią i Jego kariera działacza została zakończona. Mam wrażenie, że do dnia dzisiejszego rozumienie specyfiki i odrębności IPSC wśród zdecydowanej większości działaczy PZSS jest nadal „mgliste”. Mniej więcej w tym czasie odbywał się Walny Zjazd PZSS. Był to czas sukcesów Renaty Mauer dwukrotnej złotej medalistki olimpijskiej, a zebranie delegatów z całej Polski odbywało się Klubie Olimpijczyka w Warszawie i wszyscy byli zachwyceni sukcesami oraz wystąpieniem wspomnianej medalistki. Byłem delegatem na ten zjazd z ramienia Okręgowego Związku Strzelectwa Sportowego w Katowicach. Strzelectwo IPSC reprezentował wtedy Andrzej Grochowski, gość, bo chyba nawet nie delegat z okręgu warszawskiego. Człowiek znikąd, nikomu nieznany. Jego wystąpienie zostało wysłuchane w milczeniu i kompletnie bez zrozumienia. Delegaci nie byli w stanie pojąć o co tu chodzi i jak można wynik dzielić przez czas. Było na to za wcześnie.
Z początkiem roku 2000 powołano oddział wewnętrzny pn. Podlaski Oddział Związku Strzelectwa Praktycznego przy BKS HETMAN w Białymstoku pod kierownictwem Marka Wysockiego oraz oddział wewnętrzny pn. Związek Strzelectwa Praktycznego Oddział Wewnętrzny Olsztyn w Olsztynie pod kierownictwem Jacka Ostrzyckiego. Z dniem 5.02.2000r. powołany został Opolski Oddział ZSP “VIP”, pod kierownictwem Grzegorza Rokickiego. Funkcjonował już także oddział łódzki PRAKTYK pod kierownictwem Jarka Bielińskiego. Uruchomiona została oficjalna strona internetowa ZSP na której znajdowały się wszystkie bieżące i archiwalne materiały dotyczące naszej działalności. Webmasterem i autorem tej witryny był Wiesław Sioda. Powołany został także krakowski ZSD pod szefostwem Rafała Karasia. Z dniem 12.01.2000r. ukonstytuował się Dolnośląski Klub Strzelectwa Praktycznego z siedzibą we Wrocławiu (jako drugi oddział ZSP na terenie Wrocławia) pod kierownictwem Artura Karasiuka. W dniu 1.08.2000r. powołany został Płocki Oddział Związku Strzelectwa Praktycznego pod kierownictwem Janusza Brzozowskiego. Z dniem 12.02.2001r. ukonstytuował się oddział wewnętrzny ZSP w Sztumie pod nazwą: Klub Strzelectwa Praktycznego „Intruder Team” pod kierownictwem Dariusza Dury. W dniu 28.12.2001 roku do Związku Strzelectwa Praktycznego przystąpił podmiot Stowarzyszenie Strzeleckie “BELLONA” pod przewodnictwem Grzegorza Namysła, a z dniem 4.02.2002r. powołany został Oddział wewnętrzny Związku Strzelectwa Praktycznego Gdańsk “CENTRUM” z siedzibą w Gdańsku pod kierownictwem Jerzego Ejsmonta. Nie wszystkie podmioty rozwinęły skutecznie działalność sportową, ale po ich ilości widać było, że zainteresowanie jest duże.
Cz III – Rozwój i podziały.
Pierwszy krakowski turniej IPSC został rozegrany 22.09.2001r. Działo się naprawdę wiele. W roku 2001 władze światowe IPSC na nasz wniosek podjęły decyzję o wpisaniu do klasy „produkcyjnej” polskich pistoletów MAG i WIST wz. 1994. W związku z tym użytkownicy tej broni mogli brać udział w zawodach IPSC w klasie „PISTOLET FABRYCZNY”. Podjęliśmy też próbę zainteresowania radomskiej fabryki wystawieniem teamu fabrycznego IPSC, ale nie znaleźliśmy tam kompletnie zrozumienia.
Powstał pomysł zawiązania Polskiej Federacji Strzelectwa Praktycznego. Skupienie klubów, działaczy oraz zawodników i sędziów tej nowej dyscypliny w jednej organizacji wydawało się sensownym działaniem. Dało by nam to silniejszą kartę przetargową, niż pojedynczym rozproszonym stowarzyszeniom. Wcześniej okazało się, że kilku kolegów z Warszawy zarejestrowało stowarzyszenie pod nazwą Polski Związek Strzelectwa Praktycznego, pod kierownictwem Kazimierza Wawrzyniaka oraz Jarka Lewandowskiego. Przez pewien czas grupie warszawskiej udało się zorganizować kilka imprez, ale z biegiem czasu było coraz gorzej. Sprzyjał temu bałagan kompetencyjny, organizacyjny, a jedyną osobą z tego środowiska, która jak mi się wydawało była poważnie zaangażowana był Marek Niesiobędzki. Wydawało się, że pomysł na Federację zaskoczy. W rozmowach kuluarowych udało się ustalić nawet przyszły skład zarządu i statut tejże federacji, a w dniu 16.11.2002r. w Siedlcach odbyło się walne zgromadzenie delegatów Polskiej Federacji Strzelectwa Praktycznego na którym przyjęto projekt statutu oraz wybrano władze PFSP ( w organizacji ) w n/w składzie:
–Tadeusz Gołąb - prezes
-Bohdan Żyła - wiceprezes
-Wiesław Sioda - wiceprezes
-Waldemar Kosiorek - wiceprezes
-Mariusz Głowacki - członek zarządu
-Katarzyna Sioda - członek zarządu
-Radomir Korsak - członek zarządu
Ostatecznie jednak z pomysłu na Federację nic nie wyszło przy istotnym sprzeciwie Waldemara Kosiorka, Jarosława Lewandowskiego i Kazimierza Wawrzyniaka. Pojawił się również konflikt z klubem wrocławskim. Planowane tam zawody zostały na kilka dni przed terminem odwołane przez Krystiana Przybyłę. Pretekstem były jakieś nieprawidłowości w kwestii ubezpieczenia. Zabrzańskie ZSP w porozumieniu ze środowiskiem krakowskim dosłownie w trzy dni zorganizowało przeniesienie tych zawodów do Zembrzyc, pod Krakowem. Zawody się odbyły frekwencja dopisała, a w późniejszym czasie na terenie tego obiektu odbyły się IV i V PO IPSC. Tymczasem w zabrzańskim ZSP działo się nieciekawie. Z początkiem 2002 roku wyszło na jaw, że zajmujący się także sprawami finansowymi Janusz Michalik nie wywiązał się ze zobowiązań na rzecz producenta trofeów sportowych.. Faktury z formą płatności „na przelew” nie były regulowane, zaległości narastały i w końcu sprawa się wydała. W tym czasie Michalik wyjechał do Niemiec i kontakt był z nim mocno utrudniony. Padło na mnie by te zobowiązania uregulować co tez zostało uczynione. Ostatecznie w dniu 28.03.2002r. odbyło się posiedzenie Zarządu Głównego ZSP. Na podstawie art.7 pkt.4 lit d statutu Zarząd jednogłośnie podjął decyzję o skreśleniu z listy członków Związku Strzelectwa Praktycznego Janusza Michalika za działalność sprzeczną ze statutem Związku. W dniu 12.10.2002r. odbyło się Walne Zebranie Członków Związku Strzelectwa Praktycznego w Zabrzu na którym wybrano na następną kadencję nowe władze ZSP w składzie :
-Bohdan Żyła - prezydent
-Robert Wrona - wiceprezydent
-Mariusz Głowacki - dyrektor sportowy
-Janusz Michałowski - członek zarządu
-Tomasz Świderski - członek zarządu
Komisja Rewizyjna:
-Krzysztof Sanecznik - przewodniczący
-Jarosław Wilczyński - wiceprzewodniczący
-Artur Ochniak - członek komisji
Ponieważ Michalik był także Dyrektorem Regionalnym powstała potrzeba powołania nowej osoby na jego miejsce 23.03.2002r. w Piekarach Śląskich odbyło się Ogólne Zebranie Strzelców IPSC w Polsce przy udziale reprezentantów zainteresowanych środowisk (Warszawa, Siedlce Płock, Zabrze, Kraków, Wrocław) Zebrani jednogłośnie odwołali z funkcji Dyrektora IPSC Region Polska J. Michalika i jednogłośnie powołali na tą funkcję Tadeusza Gołębia. W tym czasie całkowicie załamała się współpraca z Wrocławiem, a spory ciężar organizacyjny przejęło środowisko krakowskie i jego ówcześni działacze. POLISH OPEN 2002 Level III odbyły się w dniach 5-7 lipca w miejscowości ZEMBRZYCE k/ Krakowa. Niestety w późniejszym czasie o podobnych niechlubnych historiach o podłożu finansowym dało się słyszeć także ze środowiska krakowskiego, które zresztą szybko się podzieliło. Ciągłe kłótnie, walka o władzę, udowadnianie kto jest w tym wszystkim mądrzejszy zniechęcały do działalności i w końcu w grudniu 2003r. złożyłem rezygnację z funkcji Prezydenta Związku Strzelectwa Praktycznego oraz z członkostwa w Zarządzie Głównym Związku. Na funkcje tę powołany został Dariusz Molenda (Kielce), aktywny strzelec i działacz. Po Darku Molendzie prezydentem ZSP został Robert Wrona. Jemu przypadło w udziale zorganizowanie 10 lecia IPSC w Polsce. Wypadło to całkiem dobrze na strzelnicy w Siemianowicach-Bańgów. Nie dopisała tylko pogoda, która psuła całą przyjemność świętowania. Po jakimś czasie szefem ZSP został Jarosław Wilczyński za którego kadencji nastąpił ostateczny upadek tego stowarzyszenia.
Cz IV – zakończenie.
Przełom lat 90-tych był bardzo znaczący dla rozwoju w Polsce nowej jakości strzeleckiej ogólnie nazywanej strzelectwem dynamicznym. IPSC dało bowiem powiew świeżości w strzelectwie sportowym, a także mundurowym. Raczkowało w bólach polskie NROI. Pojawiły się dynamiczne konkurencje tarczowe PP-1, PP-2, Wielodystans, Seria Czasowa. Polskie ekipy pojawiły się na mistrzostwach świata. Jedni zostali zapamiętani sportowo, inni niechlubnie…..i tak to się działo. Próbowaliśmy wdrożyć normy na odznaki strzeleckie inne od norm PZSS. Pojawiły się przepisy sportowe regulujące strzelania dynamiczne z karabinów i strzelb. Tak banalne gadżety jak ochronniki słuchu, okulary, osprzęt, dystanse strzelań, tarcze metalowe, ruch – wszystko to zawdzięczamy strzelectwu dynamicznemu, które wtedy zadomowiło się w Polsce. Dzisiaj wydaje się to normą – wtedy było nowością. Miałem to szczęście, że uczestniczyłem w tych zmianach aktywnie i mogłem mieć na nie wpływ. Poznałem wielu wartościowych ludzi. Poznałem też ludzi zadufanych w sobie i egoistycznych. Ale takie są prawidła życia. Zapewne i moja osoba podlegała podobnym ocenom. Zdaje sobie z tego sprawę. Rożne były późniejsze życiowe losy kolegów. Jedne bardziej, inne mniej chwalebne. Tak prywatne jak i zawodowe, ale takie jest życie. Z sympatią obserwuję to co dzieje się w tej materii dzisiaj mając drobną cząstkę satysfakcji, że do tego się przyczyniłem.
PS Moje wspomnienia oparłem na zachowanych przeze mnie materiałach archiwalnych z tamtych lat.
Bohdan Żyła
Styczeń 2018 roku.